sobota, 29 sierpnia 2015

17. Ingerencja.

~ Matthew ~

Wszystko, co się wydarzyło zanim poznałem Adelaide, nie miało znaczenia. Teraz tylko ona była w mojej głowie. Na początku, kiedy Zack zaproponował, żeby jego dziewczyna pracowała u mnie, nie byłam pozytywnie nastawiony, ale obecnie cieszyłem się z tego, że zgodziłem się. Zastanawiałem się, jak mógł przez tyle lat jej nie pokazać światu, byłem zaciekawiony nią. Dziewczyny Zacka były zazwyczaj krótkodystansowe, więc kiedy usłyszałem, że ma jakąś od czterech lat, byłem zdziwiony. Był w związku, kiedy pierdolił się z dziwkami.
Jak tylko weszła do baru, zobaczyłem w niej coś, na początku było to atrakcyjne ciało i śliczna twarz, ale z czasem kilku minut dostrzegłem coś więcej. Zack jest durniem za traktowanie jej jak śmiecia. Nie zasługiwała na to, nikt nie zasługiwał, aby mieć do czynienia z nim.
Zacisnąłem dłonie w pięści, starając się opanować gniew, jaki ogarniał moje ciało. Adrenalina krążyła po moim układzie krwionośnym, kiedy tylko wyobraziłem sobie łapy Zacka na mojej Adele. Miałem ogromną ochotę rozszarpać jego krtań własnymi zębami. Nienawidziłem go.
Oliver podniósł brwi do góry patrząc na mnie, biorąc łyk piwa. Siedzieliśmy na kanapie przed telewizorem w moim mieszkaniu. We dwójkę graliśmy w Wiedźmina 3, obecnie mieliśmy przerwę, którą ja wykorzystywałem na myślenie o skurwysynie, który nie był wart mojego czasu.
Przez lata tolerowałem gówno, jakie rozprzestrzeniał brunet, ale od kiedy poznałem prawdziwą jego ofiarę, żałowałem mojej słabości do niego. Moja przyjaźń z nim błyskawicznie zamieniła się w walkę, którą powstrzymywałem z własnego egoizmu. Nie chciałem stracić przyjaciół, do których nie miałem wystarczająco zaufania, by mieć pewność, że stanęliby po mojej stronie. Nie mogłem stracić pracy, której potrzebowałem, a że była załatwiona przez Zacka, musiałbym się z nią pożegnać. Byłem właścicielem baru, który był bardziej zadłużony i już od dawna nie przynosił zysków, a do tego studiowałem politykę społeczną zaocznie, którą już kończyłem. Zostało mi wysłanie papierów i stawienie się za trzy tygodnie w Londynie, by zaliczyć egzaminy, które miałem zaległe przez ostatnie miesiące. Potrzebowałem pieniędzy. Ale przede wszystkim chodziło o Adelaide, bijąc się z Zackiem, straciłbym ją. Zabrałby ją ode mnie, a z moją siłą fizyczną, pokonałby mnie. Trenowałem codziennie, ale miałem świadomość, że minąć jeszcze musiało wiele miesięcy zanim dorównałbym mu, a co dopiero pokonał. Nie miałem siły, by to zrobić.
Każdą chwilę, sekundę, jaką wspólnie spędziłem wraz z Adelaide była niezwykle ważna i dokładnie rejestrowała się w mój umysł. Jeszcze nigdy nie czułem się tak zakochany, bo w tym stanie właśnie się znajdywałem.
- A co z Katie? - Usłyszałem pytanie Olivera. - Czy nie byłeś w niej zakochany ,,jak nigdy wcześniej?"
- Spierdalaj. - Skwitowałem. - Katie wolała być pieprzona przez Zacka krótkodystansowego chuja. Koniec końców dała mi kosza i dobrze wiesz, jak dobrze wyszła na ufaniu mu.
- Nie obrażaj jej. - Patrzył na mnie zimno. - Pamiętaj, że kiedyś ją kochałeś i była moją siostrą.
Wywróciłem oczami na jego mentalność. Szanowałem jego relację z rodziną, ale dziwiła mnie jego upartość względem Katy. Doskonale wiedział, że najlepsza cecha opisująca ją to naiwność.
- Była dziwką.
W jednej sekundzie słowa uciekły z moich ust, w drugiej moja prawa strona szczęki zderzyła się z prawą pięścią bruneta, w trzeciej moja twarz wygięła się w lewą stronę i poczułem metaliczny smak w ustach.
- Jesteś po prostu głupi. - Skomentował. - Wiedziałeś, że cię uderzę. Chciałeś oberwać.
Ból był niemały, ale hamowałem impulsy, jakie rozchodziły się po mojej całej gębie. Odczuwałem chęć oddania mu, ale od razu uspokoiłem się, wiedząc, że prosiłem się o to.
- Sorry. - Powiedziałem krótko, wycierając krew z kącika ust w koszulkę.
Podniosłem wzrok na Olivera, który patrzył na mnie obojętnie, ale jednocześnie z zaciekawieniem. Nie zapytał o nic, jedynie pociągnął kolejnego łyka alkoholu, wpatrując się we mnie.
- Mam ochotę zajebać Zacka.
Na ustach mojego przyjaciela wymalował się uśmieszek, który tylko poszerzył się wraz z moim zabójczym wzrokiem, który słałem w jego stronę.
- Z czego się, kurwa, cieszysz?
- Imogen miała rację, na serio lubisz Adelaide. - Zrobił przerwę. - Myślałem z chłopakami, że to chwilowa zachcianka, ale jednak nie.
Zaśmiał się krótko, co wybiło mnie z rytmu.
Czy miał mnie za idiotę, który chciał zabić kumpla po wielu latach znajomości dla przysłowiowej dupy? Naprawdę byli przeciwko mi i Adelaide, bo myśleli, że zabawiam się jej kosztem?
- Żartujesz? - Spytałem wkurwiony.
Spoważniał natychmiastowo i chwycił za swój telefon. Zaczął po nim szperać, nie zwracając na moją obecność. Oparłem się o sofę, zanurzając się w niej, starając się nie wybuchnąć.
Ignorował mnie jakbym w ogóle nie był w pokoju, w moim mieszaniu, zastanawiałem się, w co on gra. Nie rozumiałem jego zachowania, dopóki nie rzucił w moje dłonie swoją zabawkę.
Złapałem bezproblemowo komórkę, po czym spojrzałem na jego ekran. Konferencja wiadomości pomiędzy Oliverem, Mattem i Leem. Podniosłem wzrok na bruneta, który wznowił grę i nie patrzył na mnie. Najwyraźniej miałem przeczytać ich wiadomości, które z pewnością dotyczyły mnie i Adele. Nie mogłem uwierzyć, że moi kumple byli tak zaangażowani w moje sprawy.
Plotkowali o nas jak o parze uciekinierów z więzienia o zaostrzonym rygorze, a oni to byli stare przekupki na straganie i tylko czekali, by kogoś obsmarować, nawet jeżeli nie było to ich sprawą w żadnym calu.
Wymieniali się wątpliwościami względem naszą dwójką, jednak nie w miły czy subtelny sposób, co chwila leciały przekleństwa opisujące nasze ,,gody pierdolenia się bez żądnego przemyślenia". Rozumiałem, że chcieli dobrze, jednak nie sądzę, aby ich pomoc była niezbędna. Tym bardziej, że zamiast udać się do mnie czy Adele, woleli nas obgadywać jak nastolatki. Wolałem ich, jak trzymali wścibskie nosy z dala od mojego życia. To nie powinno być ich zmartwieniem, kogo mam w łóżku i czy myślę o tej osobie w poważny sposób.
Nie miałem ochoty czytać wszystkiego dokładnie, przelatywałem przez ich konwersacje czym prędzej. Wszyscy byli przeciwko mnie, nikt nie czuł moich uczuć względem dziewczyny.
Wspomnieli kilka razy Katie, pisząc, że szukam zastępstwa w niej albo po prostu chcę kogoś nie tylko na noc, ale także na śniadanie, a Adele się nawinęła i miłość nie ma tutaj nic do tego. Zachowywali się tak, jak gdyby wiedzieli lepiej, co oboje czujemy, myślałem, że wybuchnę.
Doskonale wiedziałem, że byłem czerwony na twarzy, jednak nic sobie z tego nie robiłem. Wolałem nie myśleć, bo skończyłoby się to przykro.
Rzuciłem telefon na kanapę i podniosłem się nie patrząc na kolegę, który stracił w moich oczach. Mimo, że Oliver najmniej plotkował, jedynie od czasu do czasu coś napisał, nie mogłem znieść myśli, że także był tak głęboko w moich sprawach.
- Gdzie idziesz? - Spytał, idąc za mną.
- Do tych idiotów. - Ubrałem buty i już miałem wychodzić, kiedy brunet złapał mnie za ramię i cofnął.
Spojrzałem na niego wkurwiony. Zabrał rękę, jednak stanął w drzwiach i nie chciał się odsunąć.
- Nie rób głupstw. Pokazałem ci wiadomości, żebyś miał świadomość, że..
- .. Że moi przyjaciele to gnidy, które nie znają swojego miejsca. - Przerwałem mu.
- Nie wylewaj na mnie jadu, bo skończy się to nieprzyjemnie. - Wywróciłem oczami na jego słowa. - Nie chcieliśmy dla ciebie źle. Zależy nam na twoim szczęściu.
- Właśnie widzę.
- Przestań.. Nie bądź przemądrzały i zaufaj mi. Nikt nie chciał przekroczyć granicy.
- Ale ją przekroczyliście. Byliście tak głęboko w mojej dupie, jak geje przy stosunku. Tyle, że moje życie, to moje życie, a wam chuj do tego. Nie prosiłem was o pomoc, więc zajmijcie się swoimi kobietami, a mnie dajcie święty spokój.
Patrzył na ścianę za mną w ciszy, jakby myślał głęboko o czymś. Jego oczy zamglone, pewnie wspominające coś. Przypuszczałem, że przypominał sobie sytuację wiele lat temu z Kate, kiedy był przeciwko naszemu związkowi. Rozmowa wyglądała jednakowo. Zmienił zdanie wobec nas, kiedy dowiedział się, że jego siostra interesuje się Zackiem.
- Mimo wszystko nie powinieneś działać na emocjach. - Obudził się po kilku sekundach.
- Nie puszczę im tego płazem.
- Nie mówię, żebyś tak zrobił. Twój wybór.
Dotarła do mnie rzeczywistości. Miał rację, że źle robiłem, ale miałem także i ja rację, że trzeba im pokazać ich błąd. Przesadzili na wielu poziomach, a ja nie miałem siły radzić sobie z ich syfem, jaki spowodowali. Nie mieli za grosz do mnie szacunku, bo jakby było inaczej, zostawiliby nas w spokoju. Marzyłem jednak, by Adele nie dowiedziała się o tym, ile złych słów padło na jej temat od osób, które ona uważała za przyjaciół. Wiedziałem doskonale, jak bardzo zraniłoby ją ich spojrzenie na naszą relację.
- Po prostu mam ich dosyć i nie zamierzam godzić na wasze bzdurne zachowania!
- Jebać to, co myśleliśmy o was. Pogadaj z nimi, a się wycofają, ale myśl zanim coś zrobisz. Nie warto tracić przyjaciół.
- Z takimi przyjaciółmi, nie trzeba o przyjaciół.
- Nie wierzysz w to. Daj spokój.
Złość nie schodziła ze mnie, a wzrastała. Nie chciałem nawet okiełznać gorąca, które zapanowało nad moim ciałem i umysłem.
Wygnałem czym prędzej z mojego mieszkania i zbiegłem na dół, gdzie zastałem wchodzących do baru, znajomych. Nie myśląc wiele, złapałem za koszulę Matta, który stał w miejscu sztywnie i zacząłem szarpać go. Doskonale wiedziałem, że każdy gapił się na nas, a okrzyki w moją stronę były niemal niemożliwe do wygłuszenia.
- Jesteś zwykłym skurwysynem! Masz zawsze najwięcej do powiedzenia o cudzym życiu, może czas na zajęcie się własnym!
- Ale o co ci, do kurwy nędzy, chodzi?! - Nadal mnie nie tykając, spytał zdziwiony.
- Doskonale wiesz! - Krótko spojrzałem na Zacka, który patrzył na nas znudzony, siedząc przy stoliku.
Przy nim była Adelaide, która jedynie obserwowała mnie ukradkiem, nie dając po sobie poznać niczego. Dziwiła mnie jej zdolność do tak perfekcyjnego maskowania jej uczuć, czasem zastanawiałem się nad większym znaczeniem tego. Mimo, że kochałem Adele, nie znałem jej przeszłości, nie byłem pewien czego się spodziewać. Większość naszych spotkań polegała na czułościach, aniżeli spowiadaniu się z dzieciństwa.
Chłopak jakby dopiero teraz zrozumiał wszystko, co miałem na myśli. Jego twarz przybrała o kilka zmarszczek, a oczy zmniejszyły rozmiar.
- Puść mnie i nie rób kłopotów. - Powiedział jedynie.
Jeszcze kilka sekund starałem się go zabić wzrokiem, po czym puściłem go, cofając się o krok z rękami u boków.
- Może pójdziemy na bok? I nie będziemy robić widowiska. - Spytał Lee.
- Chcę wiedzieć o co chodzi. - Jessica złapała za ramię Matta, kiedy zaczęliśmy wychodzić z budynku.
- Później ci wytłumaczę. - Mruknął.
Wyprzedziłem go i stanąłem niedaleko wejścia. Natychmiastowo Lee, Matt i Oliver podeszli do mnie z grobowymi minami. Oczekiwali bury, którą ja marzyłem, aby urządzić, jednak coś we mnie sprawiło, że odechciało mi się na nich patrzeć, a co dopiero mówić z nimi.
- Nie wasza zakichana sprawa, co mnie łączy z Adelaide, chuj wam do tego. - Powiedziałem od razu, czując jak mimowolnie złość ze mnie uchodziła, niczym powietrze z balonu. - Nie porównujcie jej do mojego poprzedniego związku, ja z waszymi dziewczynami nie mam problemów.
- Sęk w tym, Matthew, to nie twoja dziewczyna. - Powiedział Matt patrząc zirytowany. - Dobrze wiesz, co się stanie, jak tylko Zack dowie się.
- Nic mnie to nie obchodzi. - Odparłem jedynie. - Kocham ją.
- Przetrzepie ci dupsko i na tym się nie skończy. - Lee dopowiedział.
- On o nią nie dba, jest jak jakieś trofeum dla niego, dla mnie jest kimś więcej. Mam prawo do szczęścia, tak samo jak ona, a wam nic do tego.
- Nie chcemy, żeby ci się coś stało. Musisz wiedzieć, co ci grozi.
- Wiem doskonale i naprawdę, trzymajcie się z dala od tego. Nie dotyczy was to, a tylko wpierdalacie się w nie swoje sprawy.
- Nie dotyczy nas to? Myślisz, że kto, do kurwy nędzy, będzie was uspokajał i odsuwał od siebie?! Myślisz, że to Adele stanie między wami i zrobi cokolwiek?!
- Mogłaby!
- Ale wtedy i ona ucierpi. Nie pieprz głupot. Kiedy Zack skopie ci dupę, nasza przyjaźń nie będzie już trwała, a jedynie wspomnienia. - Kean zebrał się na emocjonalne dyrdymały.
- Ja pieprzę głupoty? Większość naszych wspomnień opiera się na piciu, ćpaniu, wyjazdach na walki, niczym innym. To Adele dała mi coś więcej.
- Przestaniemy się wtrącać, jeżeli tego chcesz.
- Chcę.
- Dobra, ale żebyś później nie przyszedł z podkulonym ogonem. - I z tym, Kean wraz z Leem odeszli z powrotem do baru.
Po chwili dopiero dotarło do mnie, że Oliver stoi obok mnie i wypala w mojej głowie dziurę wzrokiem. Nie miałem najmniejszej ochoty na rady, których spodziewałem się po nim, ale kiedy tylko spojrzałem na niego, położył rękę na moim ramieniu.
- Możesz na mnie liczyć zawsze, nawet kiedy Zack wpierdoli ci za to, że odbiłeś mu dziewczynę. - Uśmiechnął się szeroko i poprowadził mnie do baru.
Zawsze trzymaliśmy się blisko, ale nie wierzyłem, że tak szybko wypiął się na Zacka, w końcu nie raz powtarzali, jakimi to oni są bliskimi kumplami. Nie potrafiłem uwierzyć, że nadal chciał się ze mną zadawać. Zdawałem sobie sprawę z tego, że kochałem dziewczynę, która była z moim ,,kolegą", ale nie umiałem powiedzieć sobie nie, nawet nie chciałem.
Lubiłem uczucie, którym darzyłem Adelaide oraz te, którym ona darzyła mnie. Byliśmy sobie przeznaczeni, a przynajmniej tak to odczuwałem. Złość się we mnie zbierała, kiedy tylko pomyślałem, że mieszka z nim a nie ze mną, ale nie byłem gotów walczyć o nią teraz. Wygodnie było mi tak jak teraz, nawet jeżeli chciałbym ją mieć przy sobie cały czas, nie wiedziałem, co zrobić z Christine, która u mnie obecnie mieszkała.
- Co tak dumasz? - Spytał Zack z podniesioną brwią. - Coś się stało? O czym rozmawialiście?
Adele spojrzała na mnie niepewnie, jednak kiedy roześmiałem się, odprężyła się.
Nie mogłem uwierzyć, że ona naprawdę myślała, że w takim momencie, przy wszystkich, powiedziałbym o naszym romansie. Nie śmiałbym wystawić jej czy siebie na pośmiewisko i rozmowy innych, kiedy to nie ich sprawa. Wolałem żeby głównymi zainteresowanymi pozostaliśmy my, a nie oni. Poza tym, wiedziałem, że nie jest gotowa - choć nie wiem, na co czekała - a ja zgodziłem się na to. Wszyscy skupili swoją uwagę na mnie, jakbym miał zdradzić sekret wszech czasów.
- Chłopaki mówili, że planują imprezo-wyjazd.
- Beze mnie?
- Dla ciebie.
Zaskoczony zapytał. - Z jakiej okazji?
- Pierwsza to końcówka lata i fajnie by było wyjechać, druga to że jesteś.
Wstał z krzesełka i poklepał mnie po plecach, jakbyśmy nadal byli przyjaciółmi.
- Miło, że o mnie myślicie, ale chcę z wami spędzić czas.
- Jedziemy razem z tobą. - Roześmialiśmy się razem. - Myśleliśmy nad górami, może Alpy we Francji? Można pochodzić po górach, ale weźmiemy domek letniskowy i zrobimy cichą imprezę.
- ,,Cichą"? - Roześmiali się.


Podszedłem do kanapy, na której siedziała brunetka kocim krokiem, by pozostać nie zauważonym. Pochyliłem się nad jej odsłoniętą szyją i ucałowałem delikatnie. Dziewczyna spięła się natychmiastowo, jednak po krótkiej chwili rozluźniła się pod dotykiem moich ust. Wyprostowałem się i przejechałem opuszkami palców po jej szyi. Zaśmiała się pod nosem, czekając cierpliwie na to, abym usiadł obok niej.
Kiedy tylko usadziłem się wygodnie na sofie, wtuliła się we mnie głęboko i oddychała w moją koszulkę.
- Nie rozumiem sensu mojego ukrywania się. - Zaczęła cicho mówić. - Jesteśmy razem, prawda?
- Oczywiście, że jesteśmy razem. I nie ukrywam cię.
Ale to nie był związek, nie taki, na którym mi zależało.
- Chodzi o Adele? - Spytała.
- Dlaczego miałoby chodzić o nią? - Byłem zaskoczony, że w ogóle poruszyła ten temat, nigdy nie rozmawialiśmy o niej.
- Wydaje mi się, że jesteście dość.. zżyci.
- Wydaje ci się. Nie łączy nas absolutnie nic. Jest jedynie dziewczyną mojego kumpla.
- Zacka, prawda?
Przytaknąłem, jednocześnie kiedy odsunęła się ode mnie i badała wzrokiem moją twarz. Miałem wrażenie, że wie o wszystkim i tylko czeka na moje przyznanie się do winy. Nie chciałem jej zranić moim puszczalstwem, ani tym, że wiem o ich pokrewieństwie. Wolałem zachować milczenie i nie stawiać czoła problemom.
- Widziałam go dwa, nie, trzy razy i nie sądzę, żebyś potrzebował takich kumpli.
- Będziesz mi teraz wybierać znajomych? - Uśmiechnąłem się krótko.
- Nie.. Oczywiście, że nie, tylko on ma wokół siebie taką złą aurę. Wygląda na skurwysyna, który nosi owczą skórę.
- O mnie martwić się nie musisz, wystarczy, że będziesz się trzymać z daleka od niego.
Uśmieszek wkradł jej się na usta, a oczy zaczęły błyszczeć.
- Zazdrosny? - Zachichotała niczym nastolatka.
- Może.
- Nie musisz być.
Przybliżyła się do mnie i pocałowała mocno w usta. Całus nie urwał się od razu, a potrwał dłużej. Moje dłonie znalazły jej talię i uda, a jej moje włosy na głowie i szczękę.
Jej siostra wyraźnie różniła się od niej, nie smakowała równie dobrze, zapach perfum był kompletnie inny. Kiedy Adele pachniała delikatnie kwiatami, tak Christina dusząco wanilią. I ilekroć przysiągłbym, że to ostatni raz, kiedy uprawiam seks z nie tą siostrą, co pragnąłem, kłamałem. Okłamywałem samego siebie.. Czułem się jak ostatni palant, ale to było ponad moje siły. Lubiłem to, że miałem drugą kobietę obok siebie, że mogłem poczuć jej miękkość ciała, kiedy tylko chciałem. Nie mogłem liczyć na Adele przez cały czas, nie była na skinienie mojego palca. Należała do kogoś kto nie był mną. Pragnąłem jej, ale to jak pragnienie napicia się wody na pustyni, nie miałem szans na ukojenie. Siostra jej była zastępczynią, która nie zostanie tutaj na długo.
Ostatnie czego chciałbym to to, żeby Adelaide dowiedziała się o tym, że wiedziałem, że Chris jest jej siostrą, a i tak byłem z nią. Byłem pewien od samego początku, kiedy dowiedziałem się o nich, że zaboli ją to podwójnie, ale nie rzuciłem jej. Christina nawet jeżeli nie znaczyła dla mnie nic więcej, nie zasługiwała na takie traktowanie, jakie ja jej serwowałem. Byłem równie głupi jak Zack. Wiedziałem, że robię źle, grając na dwóch frontach, ale wolałem
Złość i zazdrość, jaka mnie ogarniała, kiedy tylko pomyślałem o Zacku była za duża, by udźwignąć ją. Nie chciałem myśleć o tym skurwysynie, ale to robiłem, niczym mantrę. Nienawiść, jaka opanowała moje ciało była nie do zniesienia i opanowania, jedyne o czym mogłem myśleć to uderzenie w coś i to szybko.
Przed oczami miałem wizję jego i jej kochających się. Nie chciałem o tym myśleć, a tym bardziej nie o seksie, który był za jej zgodą. Kiedykolwiek pomyślałem o nich razem, widziałem jak ją bierze bez jej zadowolenia. I jakkolwiek to chujowo by nie zabrzmiało, tak właśnie było. Nie potrafiłem wyobrazić sobie ich razem szczęśliwych, sama myśl bolała mnie.
Co jeżeli Adele zgadzała się na takie traktowanie, a mnie traktowała jako odskocznię? 
Nie.. - Poruszyłem nerwowo głową. Moja Adelaide nigdy nie zgodziłaby się na taki związek z własnej woli. Tyle razy opowiadała mi o tym, co łączy ją z Zackiem, nie była z nim szczęśliwa. Ale skoro nie odpowiada jej on, dlaczego nadal z nim jest. Już dawno mogliśmy uciec, nie znalazłby nas, poszukałby sobie innej dziewczyny. On ma na nią wyjebane, nie kocha jej tak, jak ja ją kocham. Bałem się pomyśleć, że bawiła się mną, a jej prawdziwą miłością jest Zack i nie potrafi z tego wybrnąć. Wolałbym umrzeć niż być tak okrutnie pozbawiony jej osoby. Dziewczyna była prawdziwym skarbem, który chciałem przechować do końca życia, jedyną przeszkodą była ona sama.
Nie czułem się tak samo jak w ramionach Adele. Nie chodziło o Christinę, wiedziałem to, ale nie czułem się komfortowo. Słyszałem metaforyczny zegar tykający mi nad głową, a może nawet bombę, bo czułem się coraz gorzej.
Zamiast walczyć o Adele, pozwoliłem sobie znaleźć produkt zastępczy, jej siostrę. Ostatnie okruchy szacunku do samego siebie właśnie zniknęły i miałem ochotę uderzyć samego siebie w twarz.
Choć wewnątrz byłem wściekły na moją słabość, nie odsunąłem jej od siebie, kiedy chwyciła zręcznie pasek od moich spodni i rozpięła rozporek. Nie zrobiłem absolutnie nic, kiedy zsunęła jeansy a później bokserki z moich nóg. Siedziałem na kanapie niczym marionetka i pozwalałem jej na poruszanie za sznurki. A gdy klęknęła przede mną, czerpałem jedynie przyjemność, pozwalając sobie na zapomnienie o moich wcześniejszych myślach, ciesząc się z jej obecności.




Yo se que te a cegado el temor.
Porque jamas te an dado tanto amor,
No hay mas que decir, tienes que sentir.
Dime algo porfavor!
Responde, me quieres?
[...] Sera que nuestra historia termino?


____________________

Naprawdę mi przykro za opóźnienia, zdaję sobie sprawę, że pewnie wielu czytelników poddało się z czekaniem. Wyjaśnienia uznaję za bezużyteczne, ale jeżeli kogoś to obchodzi to wakacje wykorzystałam rekreacyjnie oraz musiałam pomóc w porządkach domowych z okazji wesela mojej siostry.
Zdradzam, że zostało około 5 rozdziałów do epilogu.